Dyskusja:Wiktor Kulerski (starszy)
Ten artykuł przeszedł głosowanie w dziale stron do usunięcia Zadecydowano, że artykuł powinien pozostać w Wikipedii. Zobacz przebieg dyskusji. |
Stara wersja tekstu
[edytuj kod]1.2 Wiktor Kulerski - twórca „Gazety” Tyś się na świat Polakiem urodził, Chociaż Niemcem chcieli mieć rodzice. Bóg Cię zesłał, byś w pruską przyłbicę Siłą czynu swojego ugodził. R. Wasilewski, „Na cześć jubilata”, „Kalendarz Jubileuszowy 30-lecia „Gazety Grudziądzkiej” na rok 1925, s.1.
Redaktor naczelny „Gazety Grudziądzkiej” był postacią wywołującą wiele kontrowersji. Świadczy o tym to, że zwolennicy i pochlebcy nazywali go „hetmanem ludu” i „niekwestionowanym królem prasy polskiej”, natomiast przeciwnicy używali określeń „krzykacz”, „błazen partyjny”, czy „komediant, nieudolnie pozujący na dyktatora Pomorza”. Wiktor Kulerski urodził się w Grucie pod Grudziądzem 20 marca 1865 roku. Jego ojciec, Thomas Kulersky, choć z pochodzenia Polak, pracował jako nauczyciel ludowy – germanizator, w związku z czym również Wiktor w pierwszych latach swego życia posługiwał się on tylko językiem niemieckim. Matka natomiast, Maria z Mausolffów , była z pochodzenia Niemką. O dziwo to właśnie ona nauczyła syna języka polskiego i wpajała w nim miłość do polskości. Tłumaczyła mu, że „Polacy to szlachetny i dzielny naród, lecz obecnie rozdarty na części i jęczący w niewoli trzech zaborców, którzy pragną go zniszczyć i wymazać z mapy Europy.” W pruskiej szkole natomiast nie mógł się nic dowiedzieć na temat prawdziwej sytuacji ludów słowiańskich, tępionych przez potężne państwo niemieckie. W wyniku działalności matki przyszły polski działacz narodowy zainteresował się polską książką. Równocześnie rozpowszechniał wiadomości o Polsce i jej kulturze wśród kolegów w progimnazjum w Lubawie, gdzie znalazł bogate zbiory literatury polskiej a zwłaszcza w seminarium nauczycielskim w Grudziądzu, gdzie Polaków było niewielu . Dostrzegał, że pomimo działalności redaktorów polskich gazet i części duchowieństwa polskiego, większość posiadającego ogromny wpływ na ludność kleru składała się z germanizatorów. W swoim fragmencie wspomnień cytował jednego z księży, który zapewniał, że „tu na Kaszubach, za lat kilkadziesiąt, wszystko będzie niemieckie i protestanckie.” W takiej sytuacji pomyślał, że musi podjąć działalność uświadamiającą masom ludowym ich prawdziwą narodowość. Kulminacją tej działalności było wydarzenie z roku 1883, kiedy to Kulerski wygłosił odczyt dla grupy młodzieży w języku niemieckim, poświęcony dwusetnej rocznicy zwycięstwa pod Wiedniem. Za karę został wyrzucony z seminarium, a ojciec wypędził go z domu. Musiał więc, aby się utrzymać, pracować jako nauczyciel prywatny w domu Działowskich w Działowie i Siemieńskich, gdzie kontynuował wysiłki samokształceniowe. W 1887 roku zdał eksternistycznie egzamin nauczycielski w Tucholi i objął stanowisko nauczycielskie w Sopocie. Wkrótce jednak zrezygnował z tej pracy, gdyż władze pruskie usiłowały przesiedlić go w głąb Prus, jako pretekst podając stwierdzenie, że nauczyciel przy pomocy metryk urodzenia przerabiał zniemczone nazwiska swych uczniów. W roku 1890 ożenił się bogato z Józefą Kolską i za posag żony zakupił pensjonat w Sopocie, w którym utworzył Dom Polski, przeznaczony dla polskich kuracjuszy. W roku następnym Kulerski wyjechał do Berlina. Tam organizował polskie szkółki, był też prezesem Towarzystwa Polskich Przemysłowców, a również zdobywał pierwsze doświadczenia dziennikarskie, uczestnicząc w redagowaniu przeznaczonej dla emigrantów „Gazety Polskiej” Franciszka Załachowskiego. Jego artykuły spowodowały podwojenie nakładu pisma. Wyjechał z Berlina już w 1892 roku, sprzedał sopocki pensjonat, nieszczęśliwie jednak, gdyż dostał się on w ręce niemieckie. W 1893 pracował w „Gazecie Gdańskiej” Bernarda Milskiego, założył też w wielu miejscowościach polskie towarzystwa ludowe, istniejące przy parafiach. Podjął również energiczną działalność agitacyjną na rzecz kandydatów polskich przed zbliżającymi się wyborami do Sejmu Rzeszy. Miał tam okazję zaobserwować, jak ogromne postępy poczyniła na wsi pomorskiej polityka germanizacyjna. To spowodowało ważną decyzję. Za zarobione na sprzedaży Domu Polskiego pieniądze postanowił założyć gazetę, dzięki której będzie prowadził walkę z germanizacją. Na adresatów owej gazety wybrał lud, którym dostrzegł siłę potrzebną do projektowanej walki . Na miejsce powstania dziennika Kulerski wybrał swoje miasto rodzinne – najbardziej na Pomorzu Gdańskim zgermanizowane, gdzie Polacy stanowili tylko około 11%. Aby nadać mu niemiecki charakter, Prusacy chwytali się różnych sposobów. Kościół św. Wojciecha został na przykład przekształcony w pruskie koszary. Później postawiono w mieście pomniki kanclerza Otto von Bismarcka i cesarza Wilhelma I. Ponadto istniała tu już od 1826 r. potężna niemiecka i zdecydowanie antypolska gazeta „Der Gesellige”, która zaczęła się dynamicznie rozwijać właśnie w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to stała się dziennikiem. Więcej informacji na temat tego konkurencyjnego wobec przedsięwzięcia Kulerskiego pisma znajdzie się w dalszej części pracy. Polski był w Grudziądzu stan robotniczy, natomiast polska inteligencja była tak nieliczna, ze jej przedstawicieli można było policzyć, zdaniem księdza Łęgi na palcach. Mimo to powstawały pewne polskie instytucje, takie jak Towarzystwa: Przemysłowców, Ludowe Zjednoczonych Zawodów, Rolników, Młodzieży Kupieckiej, Czytelni Ludowych, Filomatów Pomorskich, „Sokół”, Bank Ludowy. Istniała również w mieście od końca lat siedemdziesiątych polska księgarnia, a potem też drukarnia, założone przez Jana Pełkowskiego, w której wydawano książki polskie i niemieckie. Oprócz Kulerskiego, przebywali zresztą w tym czasie w mieście inni polscy działacze, np. późniejszy pierwszy wojewoda pomorski, Stefan Łaszewski. Jednakże w związku ze zdecydowaną przewagą żywiołu niemieckiego, okoliczni Polacy uważali twórcę gazety za szaleńca, który zarobione w Sopocie pieniądze chce teraz stracić. Jakie pobudki kierowały młodym redaktorem? Przede wszystkim chyba sentymenty rodzinne, a także fakt, że został wyrzucony z tutejszego seminarium nauczycielskiego, a obiecał, że kiedyś wróci. Także duże znaczenie miał fakt, że Grudziądz jako jedyny z większych miast Pomorza Gdańskiego nie miał swojej polskiej gazety. Zapewne działanie Kulerskiego miało cechy pewnej prowokacji, tak jak sama nazwa periodyku, nadana z rozmysłem. Pierwszy numer „Gazety Grudziądzkiej” ukazał się 30 września 1894 roku, w nakładzie 500 egz.. Rozpoczynała go odezwa: „Jak Bolesław Chrobry stawiał tu u nas, w pobliżu Grudziądza słupy w Osie, by nimi znaczyć granice potęgi państwa polskiego, i dać oparcie ludności tych kresów, tak ja chcę postawić w zniemczonym Grudziądzu, mieście polakożerczego <<Geselligera>> słup żelazny w postaci gazety polskiej, który by dał oparcie ludowi polskiemu całego zaboru pruskiego”. Celem gazety miała być ochrona polskości i katolicyzmu przed germanizacją i socjaldemokracją. Nowej gazety broniła „Gazeta Toruńska”, krytykowała „Gazeta Gdańska” . W 1908 r. na łamach pisma ogłoszono „Nowe obowiązki narodowe”, w skład których wchodził zakaz sprzedaży ziemi Niemcom, nakaz korzystania, o ile to możliwe, z usług Polaków, nakaz poważnego traktowania obowiązków narodowych, zakaz korzystania z banków niemieckich, nakaz czytania polskiej prasy. Krótko rzecz ujmując, „Nie wolno nigdy i nigdzie zapominać, że się jest Polakiem. Potępiano przy tym, na łamach pisma szlachtę, nadzieje na niepodległość pokładając w oświacie ludu. Miało ono bowiem ludowy charakter, choć ta ludowość była bardzo nieokreślona, brak było konkretnego programu, ograniczała się tylko do ogólnych haseł. Oświata ta miała dotyczyć również dziewcząt. Walczono też z praktyką małżeństw mieszanych, polsko-niemieckich Dzięki swojemu ludowemu charakterowi udało się gazecie Kulerskiego już w ciągu kilku lat prześcignąć pod względem nakładu niemieckie pismo „Der Gesselige”. Nakład rósł bardzo szybko. O ile w 1898 r. wynosił 7200 egz. i do 1899 r. ustępował „Gazecie Gdańskiej” , w 1902 r. 38 tys., a w r. 1912 osiągnął już bardzo poważną liczbę 90 tys., by w roku wybuchu pierwszej wojny światowej osiągnąć olbrzymi nakład 128,5 tys. egz. Dziennik stał się wtedy trzecim co do wielkości tytułem prasowym w całej Rzeszy Niemieckiej. Jedynym pismem zaboru pruskiego, mogącym konkurować, z „Grudziądzką” pod względem nakładu, był bytomski „Katolik” Adama Napieralskiego. Sukces ten został osiągnięty za pomocą sposobu pisania, który był „prosty i lapidarny, ale zawsze żywy”, że gazeta aż „paliła w rękach”. Sprzeciwiała się wszelkim zarządzeniom władz pruskich, prowadzącym do likwidacji języka polskiego, jak miało to miejsce np. w czasie budowy linii kolejowej do Laskowic, kiedy władze nakazały robotnikom posługiwać się wyłącznie po niemiecku. Piętnowano również na jej łamach Polaków nie znających i nie chcących znać języka polskiego, stawano zaś w obronie polskich sezonowych robotników rolnych, wzywając ludność polską do solidarności z nimi. Oskarżano Polaków sprzedających ziemię Niemcom. Dbano przy tym o czystość języka, w jednym z dołączanych dodatków zamieszczając słowniczek najpopularniejszych wtrętów niemieckich z ich polskimi odpowiednikami. Mimo wrogości w stosunku do wyższego, często zniemczonego kleru, pismo, jako przeznaczone dla ludu, akcentowało swoje przywiązanie do katolicyzmu podobnie zresztą, jak inne pisma polskie. Świadczyło o tym widniejące na stronie tytułowej gazety hasło „W imię Boże! Za wiarę i Ojczyznę!”, także niektóre wydawnictwa, modlitewniki, czy też album ze zdjęciami, prezentującymi budowle Watykanu, gdzie papież Leon XIII, którego dwudziestopięciolecie pontyfikatu broszurka upamiętniała, przedstawiony był jako wielki zwolennik niepodległości Polski. Chociaż nie cieszył się sympatią duchowieństwa, Kulerski potrafił znaleźć księży, którzy pisali do niego drukowane w gazecie listy pochwalne. Ponadto w gazecie podkreślano, że głównym źródłem władzy jest lud. Jej ludowość, w przeciwieństwie do ludowości dawnej, koncentrującej się na nauczaniu, a raczej pouczaniu ludu i kierowaniu nim, polegała na uznaniu, że jest on głównym inspiratorem podejmowanych działań. Taki właśnie charakter pisma wynikał z faktu, ze aż 63% ludności Pomorza Gdańskiego było zatrudnione w rolnictwie. Ten dziennik nie był jednakże jedynym pismem, jakie wydawał Kulerski . W 1887 r. rozpoczęła się ukazywać „Copocka Gazeta Kąpielowa”, wychodząca w Sopocie w sezonie letnim, choć drukowana w Grudziądzu. Przeznaczona dla polskich kuracjuszy, przed którymi miała prezentować uroki wybrzeża i skłaniać Polaków do wypoczywania właśnie tu . Sopot w tamtym okresie był miasteczkiem liczącym około 15 tys. mieszkańców, w tym 1250 Polaków. Była jednakże droga – jej cena stanowiła równowartość kufla piwa, - aby nie stanowić konkurencji dla „Gazety Gdańskiej”. Zwalczała antypolską politykę części kleru i pruskiej szkoły, przeciwstawiając jej patriotyczne polskie wychowanie. Pismo przypominało też historyczne związki wybrzeża z Polską. . W 1898 r. pojawił się na rynku wydawniczym „Dzwon niedzielny”, o tematyce religijnej, a w 1903 r. zaczął w Grudziądzu wychodzić „Dziennik Grudziądzki”, który miał wypełnić na rynku czytelniczym lukę zapotrzebowania na gazetę ogłoszeniową. Do dziennika dołączano takie same dodatki, jak do „Gazety Grudziądzkiej”, artykuły również były zbliżone do innych pism polskich. Wskutek tego gazeta niedługo utrzymała się na rynku, tylko do kwietnia 1904 r. W tym samym roku zaczęła też wychodzić „Czytanka Ludowa”, „pismo na długie zimowe wieczory”, od 1910r. ukazujące się pod nazwą „Czytelnia Ludowa” Równocześnie Kulerski chciał doprowadzić „Gazetę Grudziądzką” do pozycji monopolisty, wykupił więc (1909) i sprowadził w 1911 r. do Grudziądza poznańskiego „Przyjaciela Ludu”, którego teraz redagował Michał Majerski., a także pisma „Kraj” i „Głos Ludu”, o niskich wszakże nakładach . Inne tytuły prasowe wydawnictwa to wydawane już w początkach XX w., „Mazur”(1908), „Kurier Grudziądzki”(1910), „Kurier Narodowy”(1911). Próbował także wydawać w 1898 r. w Ełku „Gazetę Ludową”. , jednak bez sukcesu. Specyficznym periodykiem, pochodzącym z zakładów Kulerskiego, było pismo w języku niemieckim, zatytułowane „Graudenzer Conner”. Nie wiadomo jednak, jak długo się ukazywał. Próbował również wspierać inne pisma polskie, jeśli były zagrożone ze strony władz. Przykładem takiej pomocy było wysłanie do redakcji mazurskiej „Gazety Ludowej” Jana Rakowskiego, który opiekował się gazetą w czasie pobytu w więzieniu jej twórcy, Hugona Barkego . Poza redagowaniem gazet, Kulerski realizował postawione sobie cele, jako założyciel instytucji polskich. I tak, w r. 1893 powstało Towarzystwo Ludowe w Grudziądzu, które za cel postawiło sobie walkę z Hakatą i socjaldemokracją, w 1895 r., tamże stworzono Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” i Towarzystwo Przedsiębiorców Polskich, a w 1908 r. redaktor naczelny „Grudziądzkiej” zainicjował powstanie Towarzystwa Czytelni dla Kobiet, wtedy też zaczęła działalność spółka „Bazar” Redaktor naczelny „Gazety Grudziądzkiej ”starał się wpływać na działania władz również jako poseł do sejmu Rzeszy (Reichstagu). Po raz pierwszy kandydował tam w 1898 roku, jednakże bez powodzenia, ponieważ wystawił swą kandydaturę bez porozumienia z organizacjami polskimi. Został posłem dopiero w 1903 r., w dodatku w niecodziennych okolicznościach, bowiem pominięty w wyborach przez Polski Centralny Komitet Wyborczy zarzucał władzom polskim partyjność i ponownie sam zgłosił swoją kandydaturę. Wprawdzie przegrał wybory, ale został posłem po rezygnacji posła Leona Czarlińskiego. Zresztą owa kampania wyborcza była wyjątkowo ostra, Kulerski stanął bowiem przeciwko redaktorowi „Gazety Toruńskiej” Janowi Brejskiemu, oraz został zaatakowany przez związanego z wyższym klerem księdza Stanisława Kujota, który zarzucał mu kłamstwa, szkodliwość, „robotę niecną i zgubną” , choć podkreślał, że nie chodzi mu o upadek gazety, a tylko kandydatury Kulerskiego . Dopiero w wyborach 1907 roku został oficjalnie wystawiony jako kandydat Koła Polskiego, choć przez konserwatystów był uznawany za radykała, a to dlatego, że jego program zawierał pewne akcenty społeczne, a gazeta pisała o krzywdzie robotników, w związku z czym była przez nich darzona dużym zaufaniem. . Redaktor „Pielgrzyma”, ks. Kujot w przywołanym już artykule zarzucał twórcy „Grudziądzkiej”, ze mówił: „Szlachtę trzeba wyrżnąć, bo jest do niczego. Osobno panowie i lud osobno.” Podkreślał przy tym, że charakter Kulerskiego nie może budzić zaufania, gdyż redaktorowi chodziło wyłącznie o zysk i udzielone poparcie. Miał on też oszukiwać polskie towarzystwa. Kujot oskarżał go też o antyklerykalizm. Jednakże Kulerski, chociaż wzywał do walki z gnębicielami, przestrzegał równocześnie przed socjalistami – „czerwonymi poganami”. Mimo deklarowanego radykalizmu, Kulerski nie zawahał się ponadto poprzeć w 1909 roku niekorzystnej dla ludu reformy finansowej, potępianej przez większość społeczeństwa polskiego. Wtedy też stał na gruncie współpracy z niemiecką katolicką partią Centrum, wysuwanej przez Adama Napieralskiego. Na forum parlamentu występował zdecydowanie przeciwko polityce pruskiego imperializmu. Pełnił funkcje posła do 1911 r., w kolejnych wyborach ponosząc klęskę, ponieważ wystawiony został w okręgu gdańskim, gdzie nie mógł liczyć na poparcie.. Wchodził również Kulerski w skład Rady Narodowej, naczelnej władzy polskiej w zaborze pruskim, podejmującej decyzje o charakterze regionalnym. Z powodu artykułów gazetowych często był aresztowany, jednak umiał wykorzystać represje władz dla zwiększenia własnej popularności. Celowi temu służyły organizowane przez zaufanych ludzi powitania na stacjach kolejowych, przez które wracał pociągiem z więzienia. Jako, że był on przeciwnikiem szlachty i bogatego kleru walczył z linią polityczną „Pielgrzyma”, który, z powodu swej poczytności był dla Kulerskiego konkurentem. Konkurował on również z wydawanymi w Niemczech pismami polskiej emigracji: „Dziennikiem Berlińskim” (od 1909 r.) i „Wiarusem Polskim” ( od 1910, a zwłaszcza od 1912 r.), wydawanym w Bochum. Poważnym przeciwnikiem dla Kulerskiego pozostawała przez całe jego życie Narodowa Demokracja, choć do 1910 r., jako poseł do Sejmu Rzeszy był z nią związany. Opuścił szeregi tej partii, gdyż chciał odgrywać większą rolę, niż ta, którą narzucały mu poznańskie władze organizacji Jako redaktor posiadającej ogromne wpływy gazety, Kulerski był ogromnym zagrożeniem dla swych przeciwników. Najgroźniejsi z nich, poznańscy Narodowi Demokraci w Bydgoszczy w 1911 r. powołali filię swojej partii o nazwie Narodowa Partia Ludowa pod przywództwem redaktora „Dziennika Bydgoskiego” Jana Teski. . Kulerski uznał to wystąpienie za atak endecki i jako przeciwwagę dla tej organizacji 12 grudnia 1912 r. założył Polską Katolicką Partię Ludową, której klientelę stanowili głównie chłopi i drobnomieszczanie, poszukiwał też poparcia kościoła. Na zebraniu założycielskim 29 grudnia 1912 został wybrany przewodniczącym zarządu Rady Głównej PKPL. Jeśli chodzi o program tej partii, celem jej działania była obrona narodu przed germanizacją, rozwój gospodarczy i kulturalny mas ludowych, ich równouprawnienie w życiu politycznym, a także ochrona praw kościoła katolickiego i walka z socjaldemokracją, mimo całej swej ludowości stojąc na gruncie zasad solidaryzmu narodowego. Co ważne, partia Kulerskiego nie wysuwała już postulatu niepodległości Polski, zadowalając się autonomią wewnątrz państwa niemieckiego . Działalność w PKPL była więc początkiem postawy proniemieckiej, jaka występowała w „Gazecie Grudziądzkiej” w latach pierwszej wojny światowej. Tak radykalna przemiana wywołała krytykę ze strony licznych przeciwników, szczególnie z Narodowej Demokracji., a także zaskoczenie wśród zwolenników gazety i jej redaktora naczelnego. Mimo wszystko to jednak dopiero otwarcie proniemiecka postawa w okresie wojny zraziła czytelników do gazety. Jeszcze w czerwcu 1914 r. na łamach gazety ukazał się artykuł, w którym jego autor powątpiewał w możliwości militarne Niemiec i ich przygotowanie do potencjalnej wojny. Wysoko oceniał za to przygotowanie wojskowe Francji. Początkowo odpowiedzialnością za wybuch wojny obarczano Austrię, szybko jednak winę przerzucono na państwa Ententy. Pisano 11 lipca 1914: „Walczyliśmy często z rządem w poszczególnych sprawach politycznych, gdyśmy widzieli, że zagraża naszemu bytowi narodowemu, swobodzie mowy ojczystej i posiadaniu ziemi po przodkach odziedziczonej… W chwili obecnej schodzą te sprawy na razie na dalszy plan, gdyż wobec niebezpieczeństwa, jakie nam grozi, jedno uczucie nas ożywia: poczucie obowiązku obywatelskiego. Dlatego pewni jesteśmy, że Polacy zachowają do ostatniej chwili spokój i rozwagę i spełnią swoje obowiązki obywatelskie, jakie nakłada położenie obecne.” . Wtedy to na jej łamach można było znaleźć pochwały hohenzollernowskich Prus, wezwania do udzielania pożyczki na cele wojenne. Wydawane również w czasie wojny wydania najważniejszych artykułów pochodzących z całego roku, koncentrując się na przypomnieniu tych proniemieckich, co po wojnie było wykorzystywane do oskarżeń Kulerskiego przez Narodową Demokrację. Jaka była przyczyna takiej zmiany? Bliski współpracownik Kulerskiego i ostatni redaktor pisma Stanisław Kuntz całą odpowiedzialność za tę przemianę zrzucał na przysłanego przez władze wojskowe dziennikarza Mieczysława Noskowskiego, długoletniego redaktora „Przyjaciela Ludu”. Być może szpiegiem niemieckim był też inny dziennikarz, Paweł Dykta, przyjęty do pracy w 1913 r. Utrzymywał też w czasie wojny bliskie kontakty z niemieckim politykiem centrowym Werzbergerem, kilkakrotnie też zwracał się do kanclerza Theobaldowi von Bethmann Holweg z postulatami, dotyczącymi rozwiązania sprawy polskiej i cofnięcia antypolskich ustaw, w zamian za polską lojalność wobec rządu. Już po zakończeniu wojny starał się swoje niejasne postępowanie wyjaśnić. Tłumaczył, że jego linia polityczna były zbieżna z poglądami Piłsudskiego, choć wystąpił przeciwko państwom centralnym dopiero przed samym końcem wojny. W przywoływanym już fragmencie wspomnień napisał, że w grudniu 1914 r. wysłał pismo do cesarza, w którym prosił, aby władca uratował Polaków, ginących w strasznej nędzy, który został skonfiskowany. Udało mu się jednakże wysłać kopię tego listu do ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Thomasa W. Wilsona, który „na pewno się wzruszył, przypomniawszy sobie Kościuszkę i Pułaskiego”, co nie pozostało, zdaniem redaktora, bez wpływu na proponowane przez prezydenta warunki zawarcia pokoju, wśród których, jak wiadomo, znajdował się postulat utworzenia niepodległego państwa polskiego z dostępem do morza . Początkowo po uzyskaniu niepodległości Kulerski pełnił funkcję przewodniczącego Rady Ludowej w Grudziądzu, jednak postawa w okresie wojny z całą pewnością nie ułatwiła „hetmanowi ludu” startu w niepodległej Polsce. Zdecydowanie zmniejszył się nakład jego gazety ( w 1920 r. zaledwie około 15 tys. abonentów, zaś w rok później już tylko 5700), spadło znaczenie PKPL. Wskutek tego opuściło go wielu dawnych współpracowników. W tej sytuacji poczuł się zmuszony do poszukiwań sojusznika. Jego wybór padł na Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast”, która to partia, działająca dotąd na terenie Galicji, również potrzebowała wsparcia, pozwalającego na zdobycie wpływów na Pomorzu i w Wielkopolsce. Kulerski był członkiem partii od I Wszechdzielnicowego Kongresu Ludowców, który odbył się w Warszawie 15 lutego 1920 r. Jako jej przedstawiciel pełnił funkcję członka komisji wyznaczającej granicę polsko – niemiecką na terenach niemieckich Prus Wschodnich i polskiego Powiśla. Udało mu się wtedy, jak napisał , wyprzeć Niemców z Wisły, co stało się wedle niego dzięki rozmowom, jakie przeprowadził z konsulami brytyjskim i japońskim. Odebrał im, jak stwierdził około 160 km kwadratowych. Po zakończeniu tej pracy w 1922 r. więcej energii poświęcił redagowaniu gazety, w związku z czym jej nakład zaczął wzrastać. Z ramienia PSL „Piast” twórca „Gazety Grudziądzkiej” kandydował również w 1920 r. do sejmu, otrzymał jednak minimalną ilość głosów. Starał się odzyskać zaufanie społeczeństwa, wyjaśniając swoją postawę z okresu wojny i wzywając chłopów do pracy na rzecz nowo powstałego państwa. Ważnym wydarzeniem w historii gazety, która stała się organem PSL „Piast”, stało się uczynienie redaktorem naczelnym gazety ludowca Romualda Wasilewskiego, co nastąpiło w wyniku porozumienia zawartego pomiędzy Kulerskim a Wincentym Witosem. Sytuacja tak Kulerskiego jak i ludowców na Pomorzu nie była jednak łatwa, ponieważ największe wpływy na tych ziemiach posiadały Narodowa Partia Robotnicza, ciesząca się popularnością wśród robotników rolnych, a także Narodowa Demokracja, którą popierali niektórzy obszarnicy, zamożni mieszczanie, drobnomieszczanie oraz niektórzy zamożni chłopi. Endecy byli więc na łamach gazety Kulerskiego ukazywani jako wrogowie związku Pomorza z Polską, oraz przeciwnicy gospodarczych i Narodowej Partii Ludowej Narodowej Partii Jako redaktor posiadającej ogromne wpływy gazety, Kulerski był ogromnym zagrożeniem dla swych przeciwników. Najgroźniejsi z nich, poznańscy Narodowi Demokraci, byli przedstawiani przezeń jako wrogowie zjednoczenia Pomorza z resztą ziem polskich, a także jako wrogowie gospodarczych i politycznych interesów chłopskich. Szczególnie ważne było tu stanowisko wobec zagadnienia reformy rolnej, której endecy się sprzeciwiali. W wyborach 1922 roku pomorscy ludowcy, a więc również Kulerski, czując swoją słabość, zdecydowali się kandydować do sejmu z ramienia konkurencyjnej wobec ND listy NPR. Kulerski, podobnie jak inni działacze skupieni w Zarządzie Okręgowym Piasta na Pomorzu, stali na stanowisku współpracy z siłami centrum i lewicy, występując przeciwko współdziałania ludowców z endecją, którego wynikiem były tzw. rządy Chjeno-Piasta, w 1923 oraz w 1926 r. , kiedy dodatkowo wystąpił jako zwolennik Józefa Piłsudskiego, którego od dłuższego czasu był wielbicielem. Zresztą nawet swoją aktywistyczną postawę w czasie wojny starał się tłumaczyć jako zbieżną z polityką Marszałka. W tych warunkach założyciel „Gazety Grudziądzkiej” wybrany na prezesa Zarządu Okręgowego, co nastąpiło listopadzie 1924 r. Okres jego prezesury w pomorskim „Piaście” przyniósł wiele korzystnych dla organizacji przemian. Doprowadziła ona do repolonizacji wielu dziedzin życia w regionie, domagała się też parcelacji ziemi obszarniczej, szczególnie junkierskiej. Dla ułatwienia nabywania rozparcelowanej ziemi piastowcy powołali w 1925 r. Kasę Spółdzielczą Parcelacyjno-Osadniczą, największą na Pomorzu, która z nagromadzonych oszczędności chłopskich finansowała parcelację, udzielała kredytów na zakup i organizowanie ziemi, wreszcie pomagała sfinansować należące do spółdzielni instytucje. Wiktor Kulerski został jej prezesem. Kasa upadła podczas wielkiego kryzysu gospodarczego, w 1930 r. Członkowie PSL „Piast” powołali na Pomorzu również Pomorski Związek Osadników Rolnych. Jego powstanie w 1925 r. miało na celu wyrwanie chłopów spod wpływów obszarniczego Towarzystwa Rolniczego. Były jednakże i niekorzystne zjawiska, jak powstanie rozłamowego Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Małorolnych. Szczególnie w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości, musiał odpierać zarzuty, dotyczące jego zachowania się w okresie wojny. Mówiono, że nie dość, iż zaprzestał wtedy ataków na Prusy, to jeszcze pochwalał cesarza Wilhelma II, godził się na Polskę bez zaboru pruskiego, szkalował Komitet Narodowy Polski w Paryżu i Henryka Sienkiewicza, wreszcie oskarżano, że wyrażał nadzieję na zwycięstwo Niemiec. Krytyka płynęła przede wszystkim ze strony prawicy. Już w 1921 r. oskarżał konserwatystów o chęć zniszczenia go, a szerokim echem odbił się w Polsce proces, jaki Kulerski wytoczył dziennikarzowi endeckiej „Gazety Warszawskiej” Trajdosowi, autorowi artykułu „Myślmy więcej o Pomorzu”, który ukazał się w tejże gazecie dnia 9 września 1925 r. Przed sądem zeznawali, wtedy, broniąc Kulerskiego związani z endecją marszałek sejmu Wojciech Trąpczyński i Władysław Seyda, a także były redaktor „Gazety Grudziądzkiej” Józef Ulatowski. Szczegółowe przedstawienie procesu znajduje się w endeckiej broszurce wówczas wydanej. Ostateczny wyrok wydał w 1927 r. Sąd Najwyższy, uznając, ze oskarżenie o kontakty z Niemcami było bezpodstawne. W czasie przewrotu majowego potępił wprawdzie zamachowców, ale nie ukrywał swej sympatii dla Piłsudskiego i równoczesnej niechęci do obalonego rządu Chjeno-Piasta. Starał się odegrać łącznika partii z nowym obozem rządowym, gdy tymczasem PSL przechodziło na pozycje coraz bardziej opozycyjne. Taka postawa była wyśmiewana przez endeków: „p. Kulerski stanął jak Herkules na rozstajnych drogach między lewicą a prawicą, a raczej między obecnym rządem, a opozycją.(…)Kiedy staje po stronie rządu, wtedy wymyśla na socjalistów, Niemców, Żydów, wiedeńskich łotrów, itd. Gdy się zatacza na lewicę, wtedy wymyśla na ósemkowy rząd [chodzi o numer rządowej listy wyborczej w 1928 r.], obszarników, księży i na całą ósemkową <<zgraję szkaradną i zbrodniczą>> . Zmiana jego stanowiska nastąpiła w 1930 r., gdy w wyniku procesu przywódców opozycji w Brześciu nad Bugiem. Kulerski wystąpił wtedy jako świadek obrony. Na łamach swojej gazety w ostrym artykule, domagał się również zbadania poczytalności umysłowej Piłsudskiego. Jego nowa linia polityczna była zgodna z postawą nowo utworzonej w marcu 1931 r., w wyniku zjednoczenia PSL „Piast”, PSL Wyzwolenie i Stronnictwa Chłopskiego nowej chłopskiej partii – Stronnictwa Ludowego, w którym również pozostawał na stanowisku prezesa Zarządu Okręgowego. Do końca swego życia występował zarówno przeciwko polityce obozu sanacyjnego, choć równocześnie w jego biurze aż do śmierci wisiała fotografia Marszałka, jak również przeciwko Narodowej Demokracji. Uczestniczył w życiu parlamentarnym niepodległej Polski, tym razem jako reprezentant PSL „Piast”. Bez powodzenia kandydował do sejmu w 1920 r. (na Pomorzu wybory odbyły się później), a także do senatu w r. 1922. Został wybrany senatorem dopiero w 1928, choć z województwa wielkopolskiego, w Pomorskiem zaś przegrał, (można było wówczas kandydować w dwóch okręgach) i w 1930 r., kiedy został wybrany z listy państwowej, gdyż wówczas popierał jeszcze rząd. W związku z tym początkowo sprzeciwiał się udziałowi PSL w Centrolewie, a zdanie zmienił dopiero w 1930 r., przechodząc do zdecydowanej opozycji. W kwietniu 1934 r. próbował wprowadzić na rynek prasowy nowy tytuł: „Codzienny Goniec Ludowy”, odniósł jednak fiasko. Pod koniec życia Stary Redaktor zgorzkniał, obawiając się posunięć rządu. Świadczą o tym przywołane przez współpracownika słowa: „Sanacja nas zniszczy, panie Kuntz, doprowadzi do ruiny, ale ja już niczego nie pragnę. Mogę zginąć pod ruinami moich zakładów. Zmarł w swoim domu w Owczarkach pod Grudziądzem 18 września 1935 r. Na jego pogrzebie zgromadziły się rzesze ludu. Jak sam napisał, w okresie niepodległości zajął się uświadamianiem masy ludowej pod względem państwowym. Przyznawał jednak równocześnie: „Muszę jednakże stwierdzić, że łatwiej mi było w czasach niewoli uświadamiać masę ludową, niż w dzisiejszych warunkach w narodzie rozkrzewiać myśl państwową”. Napisał m in. „Dzieje Narodu Polskiego” (1906, autorem tej książeczki, powstałej rzekomo w pruskim więzieniu, był jednak najprawdopodobniej redaktor „Gazety Grudziądzkiej”, Michał Majerski ), „O pieniądzu”(1921), „Z moich wspomnień”(1930). Dwukrotnie żonaty, miał też dwoje dzieci – córkę Leontynę i syna Witolda Zygmunta. Wiktor Kulerski w swoich wydawnictwach przedstawiany był jako człowiek, , „który umiał się wyrzec wszystkiego, co ludzie ukochali”, by szerzyć polskość , jednakże bardziej trafne jest, jak się wydaje ocena Eugenii Sławińskiej, stwierdzającej że on „nie był człowiekiem, który bezinteresownie służy idei. Niezwykle czuły na punkcie znaczenia i splendoru, otaczał się atmosferą nieprzeciętności. Swoje bezsprzeczne zasługi żenująco wyolbrzymiał, wyrażał przekonanie, ze ma prawo do reprezentowania narodu i zdobywania zeszytów.” Znajduje to potwierdzenie w stanowisku Wincentego Witosa: „Kulerski był [człowiekiem] zarozumiałym, chorobliwie ambitnym, uważającym siebie za jedyną i nieomylną wyrocznię w polityce w ogóle, a w szczególności w polityce ludowej” . Był więc postacią kontrowersyjną, niełatwą w ocenie.